poniedziałek, 7 maja 2012

Eucharystia - "stracona godzina"

Od wspomnianych wcześniej  rekolekcji minął prawie miesiąc. Dziękuje Bogu za ten czas, właśnie za czas. Pan pokierował tak moimi sprawami, że mam teraz więcej czasu (straciłam prace). Od rekolekcji staram się uczestniczyć codziennie w Eucharystii. Codziennie uświadamiam sobie, jak wielki cud dokonuje się na mszy. 

Wcześniej moje uczestnictwo było często rutyną, właśnie rutyną. To jest straszne, jak człowiek może bezmyślnie odpowiadać i słuchać, nie słuchając. Być a jednocześnie nie być na mszy. Msza to spotkanie miłości, Chrystus daje nam Siebie i my oddajemy się Jemu. Składamy na ołtarzu wszystkie nasze słabości, kłopoty, ale również wielbimy Boga. To jest niesamowite. To nie jest tak, że ja teraz jestem w 100 procentach skupiona na mszy, że moje myśli nie są rozbiegane, ale staram się. Ostatnio to aż miałam ciary, kiedy kapłan na początku mszy mówił Pan z wami, a my odpowiadaliśmy I z Duchem Twoim. Kapłan jest właśnie takim łącznikiem (kablem), a przez jego usta mówi do nas Chrystus.

I jeszcze jedno, zawsze uważałam, że nasza msza jest jakaś ponura, pieśni są smutne, ja bym wolała więcej gitary i śpiewów młodzieżowych. W niedzielę zmieniłam zdanie. Miałam możliwość uczestniczenia w końcówce mszy Trydenckiej i byłam w szoku. Kapłan był odwrócony tyłem do wiernych, odprawiał mszę w ciszy, czasami pojawiało się wezwania po łacinie, człowiek nie wiedział co się dzieje. Jak dobrze że żyję w obecnych czasach, że mogę w pełni, ze zrozumieniem, w moim ojczystym języku uczestniczyć w Eucharystii

Boże daj mi siłę, abym umiała innym przekazać jakim cudem jest Eucharystia. Aby umieli się Nią oczarować, aby poczuli ile daje siły i radości przyjmowanie komunii.

Ps. Polecam książeczkę którą pożyczył nam ksiądz Lukasz : Tajemnica spowiedzi i mszy św. Świadectwo Cataliny Rivas.