"Wyjechali na wakacje, wszyscy nasi podopieczni" - tak śpiewał Kazik Staszewski w piosence "Gdy nie ma dzieci". Podobnie jest u nas. Wprawdzie dzieci nie wyjechały na wakacje, tylko na wycieczki szkolne, ale w domu zostaliśmy sami :-)
Korzystając z okazji, postanowiłem zaprosić Izę do kina. Zastanawialiśmy się na co iść. Wybór w sumie nie był duży, braliśmy pod uwagę film akcji czyli "Śnieżkę i łowcę" i tytułowych "Nietykalnych". Zdecydowaliśmy się na Nietykalnych i to
był dobry wybór, dobry film. To spokojna, dająca do myślenia
komedia. Z jednej strony komedia, z drugiej film o bliźnim. Całość była inspirowana rzeczywistą historią opowiadającą o sparaliżowanym milionerze, który przyjął do pracy - opieki nad sobą - prostego chłopaka z przedmieścia, który wyszedł co z więzienia. Film wywoływał w nas skrajne emocje, to śmiech to wzruszenie. Najważniejsze, że nie była to głupkowata komedia, tylko mądry film. Po wyjściu z kina na pewno pozostaje myśl, o postrzeganiu bliźniego, w tym przypadku potocznie zwanych "kalekę" i "bandziora". W każdym człowieku jest nasz bliźni, w każdym jest cząstka Boga.
Żeby nie było tak poważnie, Nietykalni to również świetny film rozrywkowy, który z pełną odpowiedzialnością polecamy :-) A na koniec zwiastun.