Ostatnio odkryłam, że Bóg wyznacza mi takich opiekunów na rok. Są to święci.
Pierwsza, rok temu była to św Faustyna Kowalska, pojawiała się na każdym kroku, każdy mi o Niej mówił, dostawałam książki, Lednica na którą pojechałam była poświęcona Bożemu Miłosierdziu, no więc na bierzmowaniu przyjęłam imię Faustyna.
W tym roku chyba przypadło na Błogosławionego Piera Giorgio Frassati. Na każdym kroku go spotykam, zaczęło się kiedy pojechałam na pierwszy stopień rekolekcji oazowych. Nasz modlitewny miał na Jego punkcie hmmm..świra ;) potem znalazłam Go w mojej szkolnej bibliotece, następnie nasz ksiądz zrobił o Nim prezentacje na religii, a rozwalając wszystko, mówił o Nim nasz rekolekcjonista wielkopostny w szkole, stawiając Go jako wzór, przykład świętego, prostego człowieka z problemami.
Kto będzie za rok? Powiem szczerze, mimo że cały czas się na niego natykam to nie umiem czerpać z niego wzoru, nie widzę w Nim siebie, tak samo było z Faustyną. No ale cóż, Bóg ma lepszy plan...
W tym roku chyba przypadło na Błogosławionego Piera Giorgio Frassati. Na każdym kroku go spotykam, zaczęło się kiedy pojechałam na pierwszy stopień rekolekcji oazowych. Nasz modlitewny miał na Jego punkcie hmmm..świra ;) potem znalazłam Go w mojej szkolnej bibliotece, następnie nasz ksiądz zrobił o Nim prezentacje na religii, a rozwalając wszystko, mówił o Nim nasz rekolekcjonista wielkopostny w szkole, stawiając Go jako wzór, przykład świętego, prostego człowieka z problemami.
Kto będzie za rok? Powiem szczerze, mimo że cały czas się na niego natykam to nie umiem czerpać z niego wzoru, nie widzę w Nim siebie, tak samo było z Faustyną. No ale cóż, Bóg ma lepszy plan...