W dzisiejszym Namiocie Spotkania wczytałem się między innymi we fragment ewangelii Św. Łukasza opowiadający o młodzieńcu z Nain [Łk 7,11-17]. Pan Jezus wskrzesił tytułowego młodzieńca: Zmarły usiadł i zaczął mówić, i oddał go jej matce. A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: < Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg łaskawie nawiedził lud swój > [Łk 7,15-16].
Wszystkich ogarnął strach. Dlaczego, co ich tak wystraszyło?
Wskrzeszenie? Nie sądzę. Mam wrażenie, że wystraszyli się faktu, że to co widzą
to Prawda. Można sobie wytłumaczyć uzdrowienie, można wiele cudów, ale
wskrzeszenie? Czyżby Bóg w którego niby wierzymy istniał naprawdę?! Czyżby
historie znane nam, powtarzane, odczytywane były prawdziwe?
Uwierzyć, to nic innego jak zmienić się, zmienić swoje
życie. Jeśli uwierzę, to zaczyna do mnie docierać, że to co robię tu i teraz
nie jest takie ważne jak mi się wydawało. Pogoń za doczesnością, praca, przyzwyczajenia,
to co posiadam nie jest istotne. Ludzie? Ci tak, bo jeśli uwierzę, to oni są
najważniejsi, oni i ich wiara, którą chcę się z nimi dzielić. Jeśli uwierzę, to
pojawia się strach, związany z odmienieniem swojego życia, a to ani nie jest
łatwe, ani przyjemne. Muszę zmienić swoje postępowanie, swoje przyzwyczajenia,
swoje priorytety. Dla innych stanę się dziwny, być może wielu przyjaciół mnie
opuści, a przecież nie chcę tego. Pojawia się strach przed odrzuceniem, ale
przecież warto!
Panie, dodawaj mi wiary, odwagi, odegnaj strach, zwątpienie. Zmieniaj mnie i moje życie. Wskrzeszaj mnie.
Panie, dodawaj mi wiary, odwagi, odegnaj strach, zwątpienie. Zmieniaj mnie i moje życie. Wskrzeszaj mnie.