Jestem ojcem dwóch wspaniałych dziewczyn. Jedna ma niespełna 18 lat, druga 15. Jeszcze niedawno były malutkie, przybiegały ze śmiechem, bawiliśmy się wspólnie klockami, graliśmy, a teraz? Każda ma swój świat, zakryty przede mną, świat który chciałbym poznać, ale nie jest mi to dane.
Małe dzieci, małe problemy, duże dzieci, duże problemy – tak brzmi znane porzekadło. Czy jest prawdziwe? Jak to porzekadła, częściowo. Są miejsca, gdzie trudniej było dawniej, są takie które mnie obecnie przerażają, z którymi ciężko mi się pogodzić i poradzić.
Najbardziej boli odrzucenie. Zdaję sobie sprawę, że to jest naturalny etap życia, dziecko staje się dorosłe, opuści ojca i matkę (Rdz), ale ojciec i matka chcą jak najlepiej dla dziecka. Czasami nam nie wychodzi, czasami namieszamy, ale nie jest to powodowane złymi intencjami. Za to wszystko przepraszam.
Kocham moje dzieci i tęsknię za chwilami gdy ten przytulały się do mnie z ufnością.
Odrzucenie boli strasznie, zastanawiając się nad tym, dotarła do mnie przerażająca myśl, a co ze mną? Czy ja nie odrzucam rodziców? Jak z okazywaniem mojej miłości? I najważniejsze pytanie, jak z okazywaniem mojej miłości Bogu?
Ty Panie jesteś Miłością, Twojej miłości nie da się porównać z naszą. Ty nas kochasz bez względu na wszystko i chcesz dla nas najlepiej. Ty się nie mylisz, Ty nie robisz błędów, Ty zawsze chcesz dla nas dobrze. A my? A ja? Ja Cię odrzucam, ja wiem lepiej, ja w swojej pysze robię tak jak ja chce, a nie tak jak Ty mi proponujesz. Ja odchodzę, zasmucam Cię, krzywdzę Cię. Jeśli mnie boli niezrozumienie moich dzieci, jeśli ja chodzę połamany po rozmowie, w trakcie której się nie zrozumieliśmy, to co z Tobą?! Przecież Twoje serce po tym wszystkim co my Ci zrobiliśmy, co ja Ci robię jest na granicy pęknięcia!
Odrzucenie boli strasznie, zastanawiając się nad tym, dotarła do mnie przerażająca myśl, a co ze mną? Czy ja nie odrzucam rodziców? Jak z okazywaniem mojej miłości? I najważniejsze pytanie, jak z okazywaniem mojej miłości Bogu?
Ty Panie jesteś Miłością, Twojej miłości nie da się porównać z naszą. Ty nas kochasz bez względu na wszystko i chcesz dla nas najlepiej. Ty się nie mylisz, Ty nie robisz błędów, Ty zawsze chcesz dla nas dobrze. A my? A ja? Ja Cię odrzucam, ja wiem lepiej, ja w swojej pysze robię tak jak ja chce, a nie tak jak Ty mi proponujesz. Ja odchodzę, zasmucam Cię, krzywdzę Cię. Jeśli mnie boli niezrozumienie moich dzieci, jeśli ja chodzę połamany po rozmowie, w trakcie której się nie zrozumieliśmy, to co z Tobą?! Przecież Twoje serce po tym wszystkim co my Ci zrobiliśmy, co ja Ci robię jest na granicy pęknięcia!
Panie, przepraszam Cię. Przepraszam i Ci współczuję takich dzieci jak ja, i błagam, pomóż mi, żebym Cię nie zasmucał. Ty wlewasz w moje serce wiarę i miłość, bym dzielił się nimi z bliźnimi, bym coraz bardziej Cię kochał, pomóż mi otwierać się na Twoje łaski, bo sam sobie nie radzę.