Jakiś czas temu do Gościa Niedzielnego dodawany był
audiobook – Dzienniczek siostry Faustyny Kowalskiej. W miarę możliwości –
czytaj, gdy jeżdżę sam autem – słucham go. Słucham i dobijam się. Świętość
Faustyny po prostu przytłacza. Przytłacza również jej krytycyzm względem
siebie. Jeśli mam się z nią porównywać, to jak tu zostać świętym?
Na szczęście Kościół pokazuje nam wielu świętych, których życie
nie było tak idealne. Paradoksalnie (dla mnie) właśnie Ci święci są mi dużo bliżsi,
pokazują że dla każdego z nas jest u Boga miejsce. W hagiografii brakuje mi większej
liczby świętych świeckich. Zdaję sobie sprawę dlaczego tak jest, ale przykład zwykłego
„Kowalskiego”, byłby łatwiejszy do zrozumienia. Trudno identyfikować się z
siostrą zakonną, której powołanie jest tak różne od mojego.
Świętych szukam również dookoła siebie, ale czasami
zastanawiam się, czy nie za bardzo szukam Ideału. Staram się go odnaleźć w
ludziach żyjących obok, a przecież nie o to chodzi. Zapominam, że nikt z nas
się nie zbawia, choćby był nie wiadomo jaki idealny, to sam tego nie dokona.
Zbawił nas Chrystus, jedyny ideał, cel i źródło do naśladowania.
Moim celem jest świętość, z tym że tu jestem tylko w drodze.
Wiara prowadzi do Zbawienia, a czyny to konsekwencja wiary. Z drugiej strony muszę
pamiętać że wiara pokazywana jest prze moje czyny! Tu kłania się list Św
Jakuba, szczególnie rozdział 2, 14-26.
Wracając do początku, cieszę się, że Pan Jezus na czele
Kościoła postawił Piotra, a nie np. Jana. Piotra, który chciał działać po
swojemu, pouczał Chrystusa, który się Go zaparł, uciekł spod krzyża, który
upadał, ale najważniejsze – powstawał. Który dostawał napomnienia również będąc
na czele Kościoła, od Św Pawła. Piotra, który pokazał nam drogę do świętości,
poprzez Miłość i Powstawanie.
Wydaje mi się, że nie ma co szukać ideału, bo jest tylko
jeden. Pomiędzy bliźnimi warto naśladować ludzi
w dobrym, ale nie opierać się na nich, bo każdy z nas upada, a wzorowanie
się tylko na człowieku może doprowadzić do rozczarowań, a nie o to chodzi. Na
szczęście, święci to nie ludzie z kosmosu, to Ci co żyli (żyją) wokół nas. Ci
co upadali i powstawali. Święci, to ludzie wpatrzeni i naśladujący Chrystusa…
ale o tym już kiedyś pisałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz