środa, 17 grudnia 2014

Puzzle

Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: Dlaczego mnie tak uczyniłeś? [Rz 9,20b]

Puzzle. Chodzą za mną od jakiegoś czasu. Nie chodzi mi o popularną układankę, chociaż jakbym miał trochę czasu to bym sobie poukładał, bo lubię, ale o coś z goła innego.

Wczoraj wieczorem odwiedzili nas znajomi, rozmawialiśmy o puzzlach jakie nas otaczają, o powodach i odpowiedziach na różne sprawy i wydarzenia, o tym jak poskładać rzeczywistość która nas otacza, by z wielu niewiadomych wyciągnąć wynik. Ale to również nie te puzzle.

W końcu dwa dni temu wrzuciłem na bloga utwór zespołu RED, o potrzebie poukładania życia przez Boga. Ten rodzaj puzzli jest mi najbliższy, ale również nie o to mi chodzi.

Im bardziej Bóg daje mi się poznać, tym więcej pojawia się elementów, których nie potrafię dopasować. Czuję, że jest odpowiedź, że dodanie tego do tamtego przybliży mnie do zrozumienia, ale to tylko poczucie. Czasami mam wrażenie, że już prawie wiem o co chodzi, a tu znowu nic, złożenie dwóch elementów do niczego mnie nie przybliża. Och ta moja pycha, chciałbym zrozumieć Niepoznawanego. To właśnie te puzzle, które mnie męczą. Bardzo lubię fragment, który dałem na początku, bo w takich momentach sprowadza mnie do parteru. Chciałbym Boże wiedzieć, ale tak naprawdę zdaję sobie sprawę, że ułożenie kilku puzzli niczego nie zmienia.

Gdy się nad tym zastanawiam, to pojawia mi się taki obraz poznawania Boga, obraz puzzli układanych przez ludzi. Wyobrażam to sobie tak: ogromna, nieskończona  płaszczyzna, i tam setki, tysiące, miliony ludzi układających jedno puzzle. Są tam różni ludzie, są tacy, którzy chcą układać sami, układają, zauważają fragment, ale nie ogarniają czego on dotyczy. Zgadują, ale czy dobrze? Są tacy, którzy układają wspólnie w małych grupkach, praca przebiega sprawniej, ale ciągle to tylko fragment. Fragment nieskończoności dąży do zera. Podobnie jak pojedynczy człowiek, starają się zinterpretować to co ułożyli, czasami trafiają czasami nie. W końcu jest grupa ludzi, która nie tylko pracuje wspólnie, ale czerpie z tego co ułożyli poprzednicy. Są w różnym wieku, jedni umierają, jedni się rodzą, uczą i układają. Czasami nieporadnie, czasami coś popsują, ale ciągle ten sam fragment, który się rozrasta. Opierają się na wiedzy poprzedników, chociaż Ci byli różni. Czasami nie wiedzą co dołożyć, jak zestawić ze sobą dwa fragmenty, wtedy pojawia się światło, pokazuje co z czym złączyć. Tak widzę pracę Kościoła.

Ale, to ciągle malutki fragment całości, który z punktu widzenia matematyki w porównaniu z nieskończonością też dąży do zera. Tylko ten mały fragment w większości przypadków nam już wystarcza.
Jestem małym układaczem puzzli, chciałbym zrozumieć więcej, ale czy mi to potrzebne? Ty Panie wiesz.

A dzisiaj rano, miałem chwilkę by wziąć do ręki kolejną książkę biskupa Rysia: „Wiara z lewej, prawej i Bożej strony”. Dopiero zacząłem ją czytać, mam wrażenie że trochę to potrwa. Nie dlatego że jest napisana trudnym językiem, Duch Święty obdarował biskupa Grzegorza darem jasnego tłumaczenia trudnych spraw. Będę ją czytał długo, bo podzielona jest na wiele króciutkich rozdziałów, a każdy daje tak dużo do myślenia. Każdy oparty jest na Słowie Bożym, do którego odnosi się biskup. Ta książka to (takie mam wrażenie po kilku rozdziałach) też puzzle. Puzzle które układa przed nami autor.

Dzisiejsze przemyślenie dotyczyło słów:
Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie. [Mt 11,25-30]

Puzzle zostało ułożone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz