Frank Herbert, autor znany przede
wszystkim z cyklu Diuna, napisał również dużo krótszą,
ale ciekawą książeczkę - Gwiazdę Chłosty. Opowiada ona o nie
możności (czy też ogromnej trudności, czytałem ją ...dziesiąt
lat temu i słabo pamiętam) nawiązania kontaktu z obcą
cywilizacją. Chodzi o trudność porozumienia się, jeśli wywodzimy
się z całkiem innych środowisk, mamy inny język, inne potrzeby
itd.
Dlaczego wspominam tą książkę? Bo
był taki okres, że wydawało mi się że kapłan, nie jest w stanie
zrozumieć zwykłego człowieka. Nie ma takich samych potrzeb, nie
musi bać się o pracę, o wykarmienie rodziny, zapewnienie dzieciom
odpowiedniego poziomu życia. Żyje w innym środowisku, wśród
innych ludzi, ma inne potrzeby itd. Obecnie podchodzę do tego trochę
inaczej. Wiem, że jest w powyższym trochę prawdy, ale trochę.
Ksiądz zna zwykłe życie ze swojego dziecięcego doświadczenia,
młodsi pewnie pamiętają je dużo lepiej ;-), ale to czy zna czy
nie, nie jest istotne. Istotne jest to, że Prawda którą
głosi, nie odnosi się do tego w jakim środowisku zostaliśmy
wychowani, w jakim żyjemy, jakie mamy trudności i problemy. Jest
jedna Prawda i nie ma w niej miejsca na ustępstwa. Przykazania jakie
dał nam Bóg są dla wszystkich takie same.
Ksiądz może nie zrozumie do końca
moich problemów, ale... ja też nigdy nie zrozumiem do końca
jego. A o tym mało kto pamięta. Czasami staram sobie wyobrazić
jakie problemy ma ksiądz, jak trudna jest droga jaką wybrał.
Powołanie do kapłaństwa może niektórym wydawać się
proste, ale pewnie dlatego tak myślą, bo o tym nie myślą ;-)
Znałem księdza. Prowadził jakieś 20
lat temu oazę w Wodzisławiu. Byłem wtedy młody i głupi ;-).
Zaprzyjaźniłem się z tym kapłanem, udzielił mi i Izie ślubu,
potem musiał odejść z naszej parafii, a ja zapomniałem o nim.
Moje życie wtedy się zmieniło, nowy stan, praca, ale obecnie mam
wyrzuty sumienia z tego powodu. Każdy człowiek potrzebuje drugiego
człowieka, ksiądz również, wydaje mi się, że nawet
bardziej. Szczególnie po przejściu do nowej parafii, do
nowego środowiska. Ostatnio po 19 latach odwiedziliśmy go. Nie
poznał nas, ale gdy przypomniałem mu kilka zdarzeń, w jego oku
pojawił się błysk. Pamiętał. Podziękowaliśmy mu za wszystko,
chyba zrobiło mu się miło.
Pamiętajmy o tych którzy
odeszli z naszych parafii, oni nas potrzebują. Potrzebują jak każdy
człowiek, a nawet bardziej. To samo dotyczy zakonników,
siostry zakonne. Jeśli z kimś się zaprzyjaźniliśmy, podtrzymujmy
tą przyjaźń i... módlmy się za nich. Modlitwa to najwięcej
co możemy dla nich zrobić.
I na koniec (trochę długi ten wpis),
kilka słów o modlitwie za księży. Jest coś takiego jak
Dzieło Duchowej Adopcji Kapłanów (i sióstr zakonnych). Dowiedzieliśmy się o tym od przyjaciółki naszej
córki. Z czym się to wiąże? Z modlitwą, codzienną,
króciutką (dowolną) modlitwą. Możemy adoptować duchownego
na dany okres, nawet do końca naszego życia. Od nas zależy na
jaki. Nasza rodzina powiększyła się na razie o 3 dzieci, do czego
również Was zapraszamy :-)