Kilka dni temu, na seminarium w ośrodku
jądrowym w CERN, naukowcy ogłosili, że znaleźli od dawna
poszukiwaną cząstkę elementarną – cząstkę Higgsa, nazywaną
również boską cząstką. Jest to bozon odkryty dzięki
Wielkiemu Zderzaczowi Hadronów (LHC).
Jeszcze trzy mądre zdania za wikipedią:
Bozon Higgsa jest jedyną cząstką
elementarną Modelu Standardowego pozbawioną spinu (jego spin wynosi
0). Jest też pozbawiony ładunku elektrycznego i koloru. Według
obecnych pomiarów jest najcięższym bozonem w Modelu
Standardowym (kwark t jest cięższy, ale jest fermionem).
Wszystko brzmi niesamowicie, dla większości jak tajemny język, albo opis z książek SF. Więc o co na prawdę chodzi? Nie wiem :-) Mimo, że miałem fizykę również na studiach, moja wiedza jest za mała, by to wszystko zrozumieć, bez dodatkowego zagłębiania się w temat. Postaram się jednak coś tam napisać.
W szkole podstawowej uczyliśmy się, że wszystko zbudowane jest z atomów, a te z elektronów, protonów i neutronów. To miały być takie najmniejsze cząstki – cząstki elementarne. Taki był poziom wiedzy w latach 30tych ubiegłego wieku. Z czasem naukowcy odkryli, że istnieją miony, mezony, hiperony i inne (obecnie znanych jest około 200) cząstki elementarne. Rozwój nauki spowodował, że część wspomnianych cząstek elementarnych nie jest elementarna – to znaczy zbudowane są z innych kawałeczków, itd. W tym momencie dochodzimy do pojęcia Modelu Standardowego, który głosi, że materia zbudowana jest z 12 cząstek – fermionów. Jest jeszcze 12 innych cząstek – bozonów – odpowiedzialnych za oddziaływania między cząstkami. Wśród nich jest wspomniana na początku boska cząstka - Higgsa, najcięższa (w uproszczeniu) z wszystkich. To oczywiście nie koniec, można tak ciągnąć rozważania, ale nie o fizyce (albo nie do końca) dzisiaj chciałem tu pisać.
Świat stworzony jest z tak malutkich elementów, ale jaki świat? Poniższy filmik pokazuje coś przeciwnego do powyższego opisu. Pokazuje wielkość planet, gwiazd, wszechświata. Zaczynamy od naszego księżyca, potem jest kilka planet naszego systemu, a na końcu porównanie Ziemi z największą znaną gwiazdą i jej małość w porównaniu z wielkością wszechświata. Jest tam taki ciekawy przykład który mówi, że gdybyśmy chcieli oblecieć największą gwiazdę nowoczesnym samolotem pasażerskim, zajęłoby to nam 1100 lat! Robi wrażenie, prawda?
Najmniejsze i największe. Tak na prawdę nie potrafimy sobie wyobrazić jednego i drugiego. A teraz wyobraźmy sobie Stwórcę, naszego Boga, który to wszystko zaplanował. Nawet nie zadaję sobie pytania po co takie to duże, czy zrobił to tylko dla nas ludzi, czy również dla innego stworzenia. Ale to jest dzięki Niemu.
Jeśli już sobie wyobrazimy to niewyobrażalne, tą niepojętą nieskończoność Boga, to przejdźmy na Ziemię, do kościoła w Wodzisławiu, na eucharystię. Przy ołtarzu stoi kapłan, mały człowiek, często tak samo zagubiony jak ty czy ja. W trakcie przeistoczenia oddaje się Chrystusowi. Kawałek opłatka jaki trzyma w dłoniach zamienia się w Boga, tego samego, który stworzył bozon Higgsa i VY Canis Majoris największą znaną gwiazdę, oddaloną od wspomnianego kościoła o 4900 lat świetlnych.
Ale to nie koniec. Teraz ja, mały grzeszny człowiek, podchodzę do ołtarza, przyjmuję Boga, ciągle tego samego. On jednoczy się ze mną, On pochyla się nade mną, On jest we mnie. Potraficie sobie to wyobrazić? Ja nie. To jest zbyt niepojęte. Stworzenie bozonów, gwiazd, wszechświata – ok, ale te poniżenie, to oddanie się, to przyjście Boga dla nas, dla mnie... tu pozostaje tylko wiara.
Powyższy film kończy się słowami: „To nie ty jesteś centrum wszechświata”. Oczywiście, w centrum jest nasz Bóg! Dziękuję Ci Panie za to wszystko i proszę o wiarę, żebym zawsze trwał przy Tobie. Stworzycielu!