wtorek, 30 kwietnia 2013

Rycina za 100 guldenów

Jednym z moich ulubionych malarzy jest Rembrandt Harmenszon van Rijn – holenderski malarz żyjący 400 lat temu. To co mnie w nim zachwyca to: portrety – zwłaszcza autoportrety (bardziej podobają mi się tylko Fransa Halsa), zabawa światłem – proponuję przyjrzeć się obrazowi "Wymarsz strzelców". To w jaki sposób Rembrandt oddał partyzanę trzymaną w ręce Willema van Ruytenburcha, za każdym razem mnie powala. No i ta wyciągnięta ręka kapitana Fransa Banninga Cocqa. Przyjrzyjcie się z bliska tym szczegółom. Dzięki googleartproject jest to obecnie bardziej możliwe niż kiedykolwiek wcześniej.

Innym przepięknym, mniej znanym obrazem jest „Jeremiasz opłakujący zburzenie Jerozolimy” . I znowu proponuję przyjrzenie się szczegółom na googleartproject. Te odbicie ognia na twarzy zasmuconego, ale jeszcze bardziej zamyślonego Jeremiasza powodują, że aż chce się go przytulić i powiedzieć: nie martw się, Jerozolima jeszcze powstanie, piękniejsza i potężniejsza niż była wcześniej.

Ostatnie, a właściwie pierwsze co mnie powala w obrazach Rembrandta to jego akwaforty. Na czym polega ta technika? Najprościej tłumacząc na rysowaniu stalową igłą po miedzianej lub cynkowej płycie pokrytej nierozpuszczalnym w kwasie werniksie akwafortowym. Następnie płytę zanurza się w kwasie, odkryte warstwy zostają wytrawione, a proces rysunku można kilkukrotnie powtarzać. Po ukończeniu prac płytę pokrywa się farbą drukarską i odbija. Z jednej płyty można zrobić więcej kopii, ale niestety skończoną liczbę. Kolejne są coraz gorszej jakości.

Przy okazji świąt Wielkanocnych wrzuciłem na bloga zdjęcie jednej z akwafort – "Trzy krzyże". Dzisiaj chciałbym pokazać Wam inną akwafortę. Jej najpopularniejsza nazwa to „Hundred Print Guilder” (rycina za 100 guldenów)  – nazwa odnosi się do dużej kwoty jaka została zapłacona za jedną z kopii. Inne nazwy to „Chrystus uzdrawiający chorych”, „Jezus błogosławi dzieci”, „Chrystus nauczający”. Skąd tyle nazw? Rembrandt na jednym obrazie przedstawił kilka wydarzeń z ewangelii wg Św. Mateusza (dokładnie z rozdziału 19), między innymi również bogatego młodzieńca.

To co zachwyca w obrazie, to przede wszystkim światło, które tak pięknie Rembrandt oddawał. Te wszystkie cienie i półcienie, genialnie oddane suchą igłą. Delikatność kreski, tak trudna do narysowania, delikatność i szczegółowość. Przypatrzcie się twarzy Chrystua, jego rękom. Spójrzcie na wpatrzonego w Mistrza Piotra (wydaje mi się że po prawicy jest Piotr) i klęczącego po lewej stronie chorego. A ci mędrcy po prawej? Tacy zapatrzeni w siebie, tacy inni od tych poszukujących uzdrowienia, przyprowadzonych przez najbliższych. Gdzieś z prawej wymyka się młodzieniec, przez bramę – Ucho Igielne. Ponownie zachęcam do przyglądania się szczegółom, to zbliżania i oddalania grafiki (wykorzystujcie pokrętło myszki). Popatrzcie na tego maluszka, który ciągnie mamę i mówi – „mogę podejść do tego pana, on jest taki miły”. Ponownie zapraszam do googleartproject - i zaznaczam że nic nie dostaję za reklamę tego serwisu ;-)