Fizyk, dr habilitowany, autor powieści science fiction. Wiele osób, po przeczytaniu powyższego zdania miałoby wizję pisarza, którego powieści pełne są naukowego żargonu, ciężkie w odbiorze i mało humanistyczne. Jak łatwo jest nam szufladkować. Huberat w swojej twórczości o dziwo nie korzysta z wiedzy naukowej jaką posiada, a jeśli już, to nie nachalnie, wręcz niezauważalnie. O dziwo, bo większość pisarzy tak robi.
Huberath to autor przesiąknięty duchem humanizmu. Światy jakie tworzy, ludzie jakich przedstawia przerażają człowieczeństwem. Jego opowiadania, powieści wzruszają i bardzo często po ich przeczytaniu ma się kaca, moralnego kaca nad człowiekiem, nad ludzkością. Ostatnio czytam księgę Psalmów i niektóre z nich tak bardzo pasują do opisów pana Marka.
Zdołowanie, to chyba dobre określenie na stan po lekturze Huberatha. Ktoś mógłby zapytać: „po co czytać takie dołujące książki”? Po pierwsze nie wszystkie takie są, po drugie, jest mały haczyk. Marek Huberath pisze książki z pogranicza fantastyki i religii. Tego drugiego elementu może wielu nie odczytywać, ale jest on bardzo ważny w jego twórczości. Za każdym razem, gdy poznaję kolejne opowiadanie, powieść Huberatha, z coraz większym zaciekawieniem i fascynacją odnajduję te elementy i w nich widzę nadzieję, na przedstawiany przez pana Marka świat.
Marek Huberath jest zafascynowany Biblią. Odwołania do Nowego i Starego testamentu można odnaleźć w wielu jego dziełach. Do niektórych z nich, np. do „Miasta pod Skałą”, chciałbym powrócić, bo czytając miałem ciągłe wrażenie, że wiele informacji mi umyka z powodu mojej słabej znajomości Biblii.
Marek Huberath jest zafascynowany Biblią. Odwołania do Nowego i Starego testamentu można odnaleźć w wielu jego dziełach. Do niektórych z nich, np. do „Miasta pod Skałą”, chciałbym powrócić, bo czytając miałem ciągłe wrażenie, że wiele informacji mi umyka z powodu mojej słabej znajomości Biblii.
Kolejnym ciekawym elementem w jego twórczości jest język i nie mam na myśli tego jak pisze, ale wymyślany język, słowa pojawiające się w tekście. Tu bardzo ciekawym przykładem jest powieść „Vatran Auraio” wraz z dołączonymi opowiadaniami.
Gdy ktoś pyta mnie o polskiego pisarza SF, zawsze wspominam Huberatha. Jego lektura nie jest może łatwa, ale warta spędzonego czasu. „Wrócieeś Sneogg, wiedziaam…”, „Kara większa” czy „Ostatni, którzy wyszli z Raju” to Mt Everest opowiadań w pogranicza SF. Powieści „Gniazdo Światów”, „Miasta pod Skałą”, „Vatran Auraio” czy trochę dla mnie słabszy „Portal zdobiony posągami” trzeba poznać. Bardzo polecam tego ciągle za mało znanego pisarza.
Marek Huberath w sieci:
- wpis na wikipedii
- bardzo ciekawy artykuł o jego twórzości na culture.pl
- opis na stronie wydawnictwa literackiego