Po raz trzeci stanąłem pod bramą eremu Kamedulskiego w Krakowie. Podobnie jak w ubiegłym roku nie byłem sam, ale nie byłem też tylko z Robertem. Tym razem byliśmy w czwórkę, wraz z nami przyjechali Adam i Staszek. Jak później się dowiedzieliśmy, to raczej maksymalna liczba gości z jednego miejsca, Kameduli nie przyjmują grup zorganizowanych. Nas przyjęli, bo byliśmy w dwójkę już tu wcześniej. W porównaniu do lat ubiegłych, zmieniło się jeszcze jedno. Przyjechaliśmy już w czwartek, czyli na miejscu byliśmy 3 pełne doby (może bez godziny ;-) ).
W tym roku pogoda nam dopisała, było ciepło, nawet w
kościele górnym dało się usiedzieć, uszy i głowa nie odpadały mi, jak w
poprzednim roku. Pogoda sprzyjała też spacerom, rozważaniom i modlitwom w lesie
dookoła klasztoru.
W tym roku przyjechałem na Srebrną Górę wsłuchać się w Słowo
Boże, nawet dostałem takie polecenie od ks. Łukasza: mniej gadać – więcej słuchać.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie wziął do plecaka jakiejś pozycji o. Piotra
Rostworowskiego. Tym razem była to Wiara, Nadzieja i Miłość. Jechałem wsłuchać
się w Boga, ale również zastanowić się nad swoją wiarą, z którą mam ciągłe
problemy.
Erem Kamedulski dzięki ciszy jaka tam panuje, dzięki stałej
modlitwie, niesamowicie ułatwia skupienie nie tylko w trakcie modlitwy ale
również w czasie czytania. Książki religijne przeważnie nie czyta się lekko, w
końcu to nie beletrystyka, a tam… po prostu je połykam. Szkoda tylko, że moja
pamięć tak mało z tego zapamiętuje.
Zacząłem czytać ojca Piotra i pierwsze co mnie dotknęło, to
fragmenty związane z modlitwą. Chciałem czytać o wierze, a tu modlitwa. Na
początku nie zwróciłem na to nawet uwagi. Książeczka okazała się na tyle
krótka, że skończyłem ją dość szybko – na początku drugiego dnia. Na szczęście
miałem ze sobą więcej książek – pomijam Pismo Święte, które oczywiście też
miałem. Kolejną jaką zacząłem czytać była pozycja pani profesor Anny
Świderkówny – Sekrety Biblii. Zacząłem czytać i znowu, to co mnie najbardziej uderzyło, to
fragmenty związane z modlitwą. Wtedy do mnie dotarło. Zaraza, zaraz, ja tu
przyjechałem czytać o wierze, Biblii czy słuchać Boga? A czym jest słuchanie jak
nie modlitwą? Wtedy przypomniało mi się, że mam na ebooku jeszcze jedną pozycję:
Modlitwę w ciszy – ks. Andrzeja Muszala. Tę broszurkę kupiłem już dość dawno,
nawet dwa razy do niej podchodziłem, ale nic z tego nie wychodziło. Tym razem
przeczytałem ją za jednym razem. Wszystko było jasne do momentu opisu ciemnej
nocy i nawiązania do Jana od Krzyża.
W ramach tak zwanej przerwy, zacząłem czytać kolejną książkę
to już czwartą: Brat Albert. Inspiracje – napisaną przez bp Grzegorza Rysia.
Co ciekawe, biskup Ryś w swojej pozycji nie opisuje
życia brata Alberta sensu stricte, tylko z pozycji osób – świętych – którzy mieli
na niego wpływ. Kto był jedną z tych osób? Oczywiście Jan od Krzyża. Biskup
wspomina też oczywiście o ciemnej nocy. Żeby było zabawniej, na moim biurku w
trakcie rekolekcji wylądowały również: Katechizm Kościoła Katolickiego –
rozdział o modlitwie, oraz dzieła Jana od Krzyża.
Naładowany wiedzą teoretyczną postanowiłem zapytać praktyków
– jak u nich wygląda modlitwa ciszy? Moim celem stał się brat Jan Chrzciciel.
Gdy go zapytałem, on z uśmiechem odpowiedział że lepiej jakbym spytał ojca
Ambrożego, ma odpowiednie wykształcenie, a on… cóż po prostu modli się w sercu.
Staje przed Panem.
Gdy odchodziłem od brata byłem zasmucony, nie pomógł mi, na
tyle liczyłem a on mi nie pomógł. A potem… zrozumiałem, że lepiej nie mógł mi
odpowiedzieć. Po raz kolejny bracia uczą mnie pokory. On się po prostu modli,
od kilkunastu, kilkudziesięciu lat, a ja? Chciałbym po kilku latach, po przeczytaniu
kilku książek już wiedzieć, stać się znawcą.
To powyższe to oczywiście fragment rekolekcji. Pobyt u
Kamedułów był czasem przede wszystkim modlitwy, wsłuchiwania się w Boga. Był też
czasem zrozumienia czym jest modlitwa. Przy okazji zrozumiałem o co chodziło w
słowach jakie dostałem prawie trzy lata temu w trakcie modlitwy wstawienniczej!
A co o modlitwie powiedział mi ojciec Rostworowski?
Mówić do Boga, chwalić Go, prosić to jeszcze nie modlitwa, jeżeli nie uświadomimy sobie Jego obecności, bo wówczas dusza nie może się przebić przez słowa.
i jeszcze
A więc wiesz, że Bóg wysłuchuje; wysłucha Twoje modlitwy, jeżeli w nich okażesz się wytrwały. A więc wiesz dobrze co masz zrobić; masz wytrwać i dziękować Bogu za wysłuchanie… „Ale ja nie czuję, bym był wysłuchany”. A któż ci powiedział, że to odczujesz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz