Gdzieś, kiedyś już pisałem, że nie przepadałem za poezją.
Zmieniło się to wraz z poznaniem Brandstaettera i psalmów. O Brandstaetterze
dawno nie pisałem (a może powinienem), dzisiaj o nim również nie będzie, będzie
o psalmach, a na pewno o jednym.
Stęskniłem się za psalmami. Był taki czas, że codziennie
modliłem się nimi w jutrzni, ale jakiś czas temu odłożyłem ten rodzaj modlitwy
z powodu… braku czasu. Jutrznię odmawiałem przed pracą, następnie modliłem się
słowem Bożym – namiot spotkania.
Po jakimś czasie stwierdziłem, że na namiot
mam za mało czasu, w związku z tym zrezygnowałem z jutrzni. Na rekolekcjach
jednym z punktów modlitwy była jutrznia i po powrocie do domu postanowiłem do
niej wrócić. Czasu mam mało, wstawać wcześniej, żeby było go więcej, nie mam
sił (wstaję o 5), na razie jakoś godzę te dwie formy modlitwy, zobaczę co
będzie dalej. A na namiocie też zagłębiam się w psalmy i stąd ten wpis.
Psalm 19 nie był dla mnie jednym z Tych, które bardziej
zapamiętałem, które dotknęły mnie, ale to właśnie przez ten w ostatnich dniach
Pan wstrząsnął mnie, pokazał moje miejsce. Nie jestem biblistą, nie będę pisał
do niego komentarza, skupię się jedynie na małym fragmencie.
13 kto jednak dostrzega swoje błędy?
Oczyść mnie od tych , które są skryte przede mną.
14 Także od pychy broń swojego sługę,
niech nie panuje nade mną!
Wtedy będę bez skazy i wolny
od wielkiego występku.
Zacznę trochę od tyłu, od 14 wersu. Nie wiem jaki był grzech
pierworodny, co Adam z Ewą narobili, ale dla mnie był to grzech pychy. Pycha to
coś co mnie ciągle dobija, z czym ciągle walczę. Czasami wydaje mi się, że jest
już lepiej i wtedy zauważam jak bardzo się mylę. Sprowadza się to do tego, że
często nie wiem co zrobić, co powiedzieć, czy to co chcę zrobić nie jest
dyktowane właśnie pychą. W takich momentach zazdroszczę mnichom i nakazowi
posłuszeństwa (do momentu, gdy pomyślę o przełożonych). Modlitwa o obronę przed
pychą, ta pierwsza część 14 wersu jest mi tak bliska… ale to dopiero początek.
Wers 13 jest jeszcze mocniejszy. Kto dostrzega swoje błędy? Ja nie. Ok, czasami
tak, ale na pewno nie zawsze. Zauważam je po jakimś czasie, z innej
perspektywy, nawet nie w rachunku sumienia. Ciekawe jest to, że Dawid (autor
psalmu) nie prosi o świadomość, ich rozeznanie, tylko o oczyszczenie od nich.
Ten 13 wers tak niesamowicie koresponduje z 14. Dawid nie
wie jakie to błędy, ale wie że są. To jego pokora każe mu prosić o pomoc, o
ochronę. To dla mnie nowa droga, nowe świadectwo, które pokazuje jak mam
postępować. Pan po raz kolejny pokazuje mi, że nie znam się tak jak On mnie
zna, że wszystko co mam, mam dzięki Niemu, zaufaniu i trwaniu przy Nim. To On
mnie zbawił, a nie ja, to On mnie ratuje ciągle, nawet jak o tym nie wiem. On
czuwa nade mną kiedy piszę te słowa i kiedy śpię. A kiedy wydaje mi się w mojej
pysze, że jest ze mną dobrze, powinienem prosić Boga o pomoc, o ratunek.
Ostatni wers daje mi jeszcze jedną informację. Pycha jest
źródłem wielkiego występku.
Wielkiego, gdzieś mi te słowo umknęło, trafiło dopiero dzisiaj.
Tego samego dnia dostałem jeszcze jedne słowo, oczywiście
nie przypadkiem:
Gdy mnożą się pokusy, zdarza się, że człowiek, chociaż jest gorliwy, schodzi z dobrej drogi. Odstępuje od zasad, gdyż, jak mówi Pismo, znikła cała jego mądrość i umiejętność. A to nas uczy, by nie ufać sobie samemu, i by nie chełpić się jak Izrael mówiąc: To moja ręka mnie wybawiła. (Jan z Karpatos).
Dziękuję Panie za to
wstrząśnięcie, nie pozwól mi o tym zapominać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz