wtorek, 2 lipca 2013

Historia jednej pielgrzymki

Ostatnie trzy dni spędziliśmy w drodze. Maszerowaliśmy do Częstochowy. To już XV raz, gdy z Wodzisławia wyruszyła pielgrzymka na Jasną Górę. Może nie dokładnie z Wodzisławia, bo w większości przypadków marsz rozpoczyna(ł) się z Zawiercia, ale pielgrzymka jest Wodzisławska. Trasa ma trochę powyżej 60 km, ciągnie się lasami, polami Jury, Jury którą tak bardzo kocham, miejscami gdzie spędzałem tyle dni w młodości. Tym razem hasłem pielgrzymki (w roku wiary) były pierwsze słowa modlitwy: „Wierzę w Jednego Boga”.

Od ubiegłego roku pielgrzymami opiekuje się ks. Mateusz, który w pewnym sensie zdynamizował pielgrzymkę. Trwa ona tylko 3 dni, ostatniego dochodzimy do Częstochowy, tam w planie jest droga krzyżowa, msza, apel, a po apelu, autokarami wracamy do domów. Ks. Mateusz wprowadził jeszcze jedną małą, ale istotną zmianę: krótkie okresy ciszy w czasie marszu. Krótkie – bo trwające około 15 minut, ale i tak można zauważyć, że dla niektórych są problematyczne. Uwielbiam ten czas, czas w którym mogę uwielbiać Boga w ludziach którzy idą ze mną, we wszystkim co mijam, w czasie jaki dostałem. W trakcie niedzielnej modlitwy, właśnie ten czas dał mi do myślenia. Przypomniały mi się słowa piosenki: „czas nas uczy pogody”, które zamieniłem na „czas nas uczy pokory”.

Jak dobrze – modliłem się – Boże, że ogranicza nas czas. My ludzie jesteśmy tak pyszni, wydaje nam się, że tak wiele możemy i potrafimy, ale na szczęście jest czas, ograniczający nas w ziemskiej pielgrzymce, czas dzięki któremu patrzymy na życie z pokorą. Wszystkich nas czeka kraniec drogi, wszyscy bez względu na wiedzę, pieniądze mamy taki sam cel, takie same rzeczy ostateczne. I za to Panie, Chwała Ci.
Od przeszło dwu lat czytam codziennie Pismo Święte, staram się modlić nim, odprawiać Namiot Spotkania, ale dopiero w drodze do Częstochowy udało mi się zrobić kolejny mały krok, w poprawieniu tej modlitwy. Już pierwszego dnia, odczułem zmianę w modlitwie, Pan postanowił mnie nauczyć czegoś nowego. W poniedziałek czytałem (modliłem się) fragment z Mateusza 14, 22-33, dotyczący odwagi i powiązania tej cnoty z wiarą. Modliłem się o wiarę, bo ciągle moja wiara jest tak mała… Modliłem się na Jasnej Górze, w Kaplicy Adoracji Najświętszego Sakramentu.

Dzień wcześniej – w niedzielny wieczór – czytałem katechezę Benedykta XVI na temat modlitwy, a dokładnie „Kontemplacji sztuki”. Papież, w katechezie szczególną uwagę zwrócił na muzykę, mniejszą na malarstwo, ale jak większość rozważań byłego papieża dała do myślenia. 


Po wyjściu z kaplicy udałem się do kaplicy Matki Bożej , dokładnie na górną kondygnację, gdzie znajduje się Droga Krzyżowa namalowana przez Dudę Gracza. Wspominałem już o niej, jestem nią zachwycony i zawsze spędzam tam trochę czasu. Tym razem zmęczony, usiadłem przed obrazem przedstawiającym Św. Tomasza dotykającego ran Chrystusa. Tomasz ubrany jest w kitel lekarski, nie tyle dotyka Jezusa, co go bada. Dookoła znajdują się chorzy, wpatrzeni w Pana. Święty Tomasz nazywany niewiernym i wierzący chorzy. Czym różnią się jedni od drugich? Co doprowadziło do stanu, że chorzy, wymęczeniu, dotknięci tragediami spoglądają na Boga z wiarą? Kim oni są? Odpowiedź przyszła sama – to pokorni. Doświadczenie sprawia, że stają się pokorni. To pokora przed Bogiem pozwala nam się otworzyć na jego łaskę. W tle obrazu znajduje się wieża, wieża Babel, symbol pychy, pychy która odsuwa nas od Boga. Dwie skrajności, pokora i pycha.
Czas, doświadczenie uczą nas pokory. Pokora prowadzi do wiary, do Boga. W dzisiejszych czasach, na świecie, pokora to coś, co pokazuje słabość człowieka. Modna jest pycha, brak autorytetów, a pycha prowadzi do odrzucenia tego, który przez pokorę nas zbawił.
O 21-ej staliśmy w kaplicy Matki Bożej i śpiewaliśmy apel. Tam też odbyło się krótkie nabożeństwo, w trakcie którego ksiądz prowadzący wspomniał słowa Maryi z wesela w Kanie o swoim synu – „zróbcie wszystko cokolwiek wam powie” – to nic innego jak Maryja wskazująca na Syna – hodegetria. Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej jest właśnie w typie ikony hodegetrii. Maryja, pokorna matka, z pokorą wskazuje na syna. Czy to takie dziwne, że właśnie ona jest przykładem wiary? Że tylu ją chce naśladować? Pokora prowadząca do wiary, Maryja dająca nam lekcję pokory, Maryja, zwykła kobieta, którą możemy naśladować.

I tak wszystko mi się poukładało. Bóg dał mi lekcję pokory, wskazując na swoją matkę. Masz problem z wiarą? – mówił do mnie w słowie – bądź pokorny. Nie wiesz jak? – spójrz na Moją matkę.