W ostatnim wpisie zacytowałem fragment Rytuału
Ikonopisarskiego wydanego przez Śląską Szkołę Ikonograficzną. Co to za szkoła? Śląska
Szkoła Ikonograficzna (Silesian School of Iconography, skrót: SSI) jest ruchem
w Kościele rzymskokatolickim posiadającym strukturę stowarzyszenia, w skład
którego wchodzą osoby piszące (malujące) ikony, teologowie ikony, twórcy sztuki
sakralnej zarówno duchowni, jak i świeccy. Siedziba Śląskiej Szkoły
Ikonograficznej mieści się w Zabrzu przy kościele św. Anny. Szkoła prowadzi
regularne zajęcia, warsztaty wakacyjne, formację duchową i artystyczną, ściśle
współpracuje z Wydziałem TeologicznymUniwersytetu Opolskiego – źródło.
Ci którzy czytają moje wpisy na temat ikon, zauważyli
rozterki jakie mną kierowały, zauważyli że nie wiedziałem czy pisanie ikon
stanie się moją drogą czy jednorazową przygodą. Z czasem zacząłem coraz
poważniej do tego podchodzić, ale zdawałem sobie sprawę, że samouk to nie jest
dobre rozwiązanie. Zacząłem szukać kursów, niestety najbliższe były przeszło
100 km ode mnie. W końcu trafiłem na stronę Śląskiej Szkoły. Napisałem do nich,
odpisali że organizują kursy, a najbliższy zacznie się we wrześniu. Chyba źle
się zrozumieliśmy, im nie chodziło o kurs, tylko o zajęcia formacji szkolnej.
Pod koniec wakacji dowiedziałem się trochę więcej, ściągnąłem formularz
rejestracyjny – który bardzo mnie zaskoczył, większość pytań dotyczyła mojej
religijności, pojechałem z pracami na rozmowę wstępną i dostałem się.
Przyznaję się, że nie wiedziałem czy chcę się dostać. Z
jednej strony ciągnęło mnie, chciałem poświęcić się pisaniu z większą
świadomością, z drugiej nie wiedziałem czy to dla mnie. Iza mnie wspierała,
chociaż wiedziała że taka szkoła to kolejne wydatki, a z kasą problemy mamy permanentne
;-) W końcu oddałem to Bogu, właściwie nikt oprócz Izy, dzieci i księdza
Łukasza o moich planach nie wiedział, nikogo nie prosiłem o modlitwę, bo sam
będąc niepewny postanowiłem by Pan wybrał za mnie. Ja zrobiłem co mogłem, jeśli
miałem tam być, to będę – Pan się zatroszczy, jeśli nie – to nie.
Drugi miesiąc nauki za mną. Szkoła to w dużej mierze szkoła
teologiczna. Owszem, powoli dowiaduję się o technikach, ale najważniejsze jest
prawidłowe podejście do ikonopisania. To nie rodzaj malarstwa, to modlitwa, to
służba, to tworzenie obrazów liturgicznych.
Cieszę się, że tam trafiłem. Oczywiście to nie przypadek że
tam jestem, gdy spoglądam wstecz, to widzę całą drogę która prowadziła mnie w
to miejsce. Chciałbym powiedzieć za 2 lata – jestem ikonopisarzem, z całą świadomością tego co mówię. Wcześniej nie prosiłem o modlitwę, teraz już proszę, bym dawał radę, bym
pisałem na chwałę Boga i Kościoła, bym robił to z pokorą.
Jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za przypomnienie... 7 lat temu... tak, jestem ikonopisarzem.
OdpowiedzUsuń