poniedziałek, 4 listopada 2013

Moja Ikona cz.8 - uczeń

W ostatnim wpisie zacytowałem fragment Rytuału Ikonopisarskiego wydanego przez Śląską Szkołę Ikonograficzną. Co to za szkoła? Śląska Szkoła Ikonograficzna (Silesian School of Iconography, skrót: SSI) jest ruchem w Kościele rzymskokatolickim posiadającym strukturę stowarzyszenia, w skład którego wchodzą osoby piszące (malujące) ikony, teologowie ikony, twórcy sztuki sakralnej zarówno duchowni, jak i świeccy. Siedziba Śląskiej Szkoły Ikonograficznej mieści się w Zabrzu przy kościele św. Anny. Szkoła prowadzi regularne zajęcia, warsztaty wakacyjne, formację duchową i artystyczną, ściśle współpracuje z Wydziałem TeologicznymUniwersytetu Opolskiego – źródło.

Ci którzy czytają moje wpisy na temat ikon, zauważyli rozterki jakie mną kierowały, zauważyli że nie wiedziałem czy pisanie ikon stanie się moją drogą czy jednorazową przygodą. Z czasem zacząłem coraz poważniej do tego podchodzić, ale zdawałem sobie sprawę, że samouk to nie jest dobre rozwiązanie. Zacząłem szukać kursów, niestety najbliższe były przeszło 100 km ode mnie. W końcu trafiłem na stronę Śląskiej Szkoły. Napisałem do nich, odpisali że organizują kursy, a najbliższy zacznie się we wrześniu. Chyba źle się zrozumieliśmy, im nie chodziło o kurs, tylko o zajęcia formacji szkolnej. Pod koniec wakacji dowiedziałem się trochę więcej, ściągnąłem formularz rejestracyjny – który bardzo mnie zaskoczył, większość pytań dotyczyła mojej religijności, pojechałem z pracami na rozmowę wstępną i dostałem się.

Przyznaję się, że nie wiedziałem czy chcę się dostać. Z jednej strony ciągnęło mnie, chciałem poświęcić się pisaniu z większą świadomością, z drugiej nie wiedziałem czy to dla mnie. Iza mnie wspierała, chociaż wiedziała że taka szkoła to kolejne wydatki, a z kasą problemy mamy permanentne ;-) W końcu oddałem to Bogu, właściwie nikt oprócz Izy, dzieci i księdza Łukasza o moich planach nie wiedział, nikogo nie prosiłem o modlitwę, bo sam będąc niepewny postanowiłem by Pan wybrał za mnie. Ja zrobiłem co mogłem, jeśli miałem tam być, to będę – Pan się zatroszczy, jeśli nie – to nie.

Drugi miesiąc nauki za mną. Szkoła to w dużej mierze szkoła teologiczna. Owszem, powoli dowiaduję się o technikach, ale najważniejsze jest prawidłowe podejście do ikonopisania. To nie rodzaj malarstwa, to modlitwa, to służba, to tworzenie obrazów liturgicznych. 

Cieszę się, że tam trafiłem. Oczywiście to nie przypadek że tam jestem, gdy spoglądam wstecz, to widzę całą drogę która prowadziła mnie w to miejsce. Chciałbym powiedzieć za 2 lata – jestem ikonopisarzem, z całą świadomością tego co mówię. Wcześniej nie prosiłem o modlitwę, teraz już proszę, bym dawał radę, bym pisałem na chwałę Boga i Kościoła, bym robił to z pokorą.

2 komentarze:

  1. Jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za przypomnienie... 7 lat temu... tak, jestem ikonopisarzem.

    OdpowiedzUsuń