poniedziałek, 13 lutego 2017

Moje Bielany

W styczniu po raz szósty spędziłem kilka dni u kamedułów w Krakowie. To już prawie pół miesiąca temu, a ja ciągle nic na ten temat nie napisałem. Faktem jest, że w ostatnim czasie miałem sporo spraw do zrobienia, w tym rekolekcje dla naszej diakonii jakie przygotowywaliśmy z Izą, ale jakoś nie czuję się usprawiedliwiony. 

Tym razem na Bielany jechałem z Adasiem (tak jak w poprzednich latach) i Januszem, bratem z kręgu Domowego Kościoła. W porównaniu do poprzednich lat, zmieniłem trochę plan podróży, najpierw pojechaliśmy do Tyńca, a potem na Srebrną Górę. Powód był dla mnie bardzo ważny, w ubiegłym roku wyszła nowa książka ojca Piotra Rostworowskiego, nie kupowałem jej, to miała być pozycja właśnie na te rekolekcje. Podjechaliśmy więc do Tyńca by ją kupić.


Jechałem na rekolekcje z pewnym planem, oczywiście starałem się być otwarty na plan Boży, ale swój też miałem. "Wytrwale kochaj Boga" taki tytuł miała książka ojca Piotra i liczyłem że rekolekcje pójdą w tym kierunku. Dodatkowo wziąłem "Mandatum" biskupa Rysia, "Historię Chrześcijaństwa tom 1" Carrolla Warrena i jeszcze kilka ebooków na wszelki wypadek. Z tych ostatnich właściwie nie korzystałem. Miałem oczywiście Biblię, ale to chyba normalne. 

Mój plan był taki, by przygotować się na rekolekcje diakonii, gdzie planowaliśmy obrzęd madatum, oraz spisać plan na zajęcia szkoły ikonograficznej, z którą ruszam od września. Plan się powiódł, chociaż wracając wydawało mi się, że jednak nie. Na miejscu trafiłem dodatkowo na egzemplarz gazety "Biblia krok po kroku", poświęcony pismom z Qumran i jeden z Listów (miesięczników katolickich) poświęcony mocy modlitwy w ciszy.

Kilka refleksji po pobycie:
  • Nie wiem dlaczego, ale Pan Bóg tak mnie stworzył, że lubię ciszę...  nie tak jak bracia Kameduli którzy nawet nie śpiewają, ja lubię muzykę, ale modlitwa... ta najbliższa jest mi w ciszy.
  • Ciągle czuję że Pan do mnie mówi słowami ojca Rostworowskiego. Znowu dowiedziałem się co nieco o sobie, oczywiście nie były to tylko pozytywne informacje, raczej pokazał to co robię źle.
  • Wśród braci czuję się jak w domu, do którego powracam, by ogrzać się przy kominku wiary, wsłuchać w gwiazdy których na codziennie nie widzę, przytulić do Ojca, który tuli mnie, a ja tego nie czuję.
  • Wiedza na temat historii Kościoła mi osobiście bardzo pomaga, nawet jeśli dowiaduję się o rzeczach, o których może nie chciałbym wiedzieć.

Tym razem wróciłem mniej wypoczęty, mniej "naładowany", słabszy, ale fajnie wytłumaczył mi to mój kierownik i tego się trzymam :).

Plan na zajęcia szkoły ikonograficznej mam, rekolekcje dla diakonii z obrzędem mandatum już są za nami, teraz czekają mnie kolejne zadania, zobowiązania które muszę wykonać.
Dziękuję Ci Panie za pomoc.

I jeszcze na koniec, książkę ojca Rostworowskiego jak zwykle bardzo polecam, sporo w niej pozakreślałem, między innymi poniższy fragment:
"nie zgadzaj się na podstawę niechęci wobec jakiegokolwiek człowieka, bo przegrasz w zasadniczym, chrześcijańskim boju, którym jest bój miłości. Do tego nie wolno nigdy dopuścić. Miłość ma tę moc, że kiedy napotka zło, mobilizuje się i potężnieje".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz