Wprawdzie pierwsza część adwentu nie dotyczy Chrystusa
przychodzącego na świat jako małe dzieciątko, ale w piątki chciałbym przyjrzeć się
bliżej czterem obrazom przedstawiającym te wydarzenie. Zaczynam od mojego
ulubionego Rembrandta, dokładnie od akwaforty z 1654 roku „Adoracja pasterzy
przy świetle lampy”. To co mnie w niej urzeka, to lekkość z jaką autor
prowadził igłę.
Jak to u Rembrandta bywa, bardzo istotne jest u niego
światło, tu takie dużo jaśniejsze. Całość sprawia wrażenie prześwietlenia, co
jest o tyle dziwne, że źródłem światła wydaje się być tylko mała lampka. Pod
tym względem obraz jest bardzo podobny do innej akwaforty, przedstawiającej
obrzezanie malutkiego Jezusa, która mam wrażenie jest mylnie opisywana jako
inna wersja pokłonu pasterzy.
Chrystus i Maryja trzymająca Go, ukazani są w pełnym
świetle, nie wiem czy to było zamiarem autora, ale światło wręcz rozświetla
dzieciątko, co jest zgodne z Pismem, przecież Chrystus jest światłością świata.
Rewelacyjna jest dynamika postaci, począwszy od radosnego
dzieciątka, przez Maryję odchylającą poły płaszcza by pokazać swój skarb,
Józefa, który gestem rąk przedstawia gościom Tego Który Ich Zbawi, Który Jest
Ich Drogą. No i pasterze, zaciekawieni, pełni szacunku, adorujący. Przysłowiową
wisienką jest mały chłopiec, stojący na palcach, z zaciekawieniem wpatrujący
się w małego Jezusa. Ten wzrok jest taki prawdziwy, ufny, nie na darmo Jezus
mówił byśmy stawali się jak dzieci.
Z prawej strony, w części zacienionej stoją dwa woły, mniej
zainteresowane tym co dzieje się obok.
Piękna jest ta akwaforta, na stronie Google Arts &Culture można przyjrzeć się szczegółom obrazu, do czego zachęcam J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz