Nasi znajomi z kręgu obchodzą w tym roku 100 rocznicę
urodzin, dokładnie to pięćdziesiątą każdy ;-) Jakiś czas temu Stasiu poprosił
mnie o napisanie ikony dla żony Eli. Rozmawiając doszedł (a może razem
doszliśmy, nie pamiętam), że mogłaby to być ikona Św. Elżbiety i Św.
Stanisława. Uzgodniliśmy o których świętych dokładnie chodzi i zaczęło się.
Początkowo myślałem o ikonie dessis, po środku królujący Chrystus
a obok święci. Pomysł był dobry, tylko ikona musiałaby być dość duża, więc
zmieniłem zdanie i postanowiłem skupić się tylko na świętych. Okazało się
jednak, że jest mały problem, jeśli chodzi o ikony ich przedstawiające. Zarówno
Święta Elżbieta Węgierska jak i Święty Stanisław biskup są przedstawicielami
Kościoła Katolickiego i ich przedstawienia jakie można znaleźć, to przede
wszystkim „zwykłe” wywodzące się z malarstwa zachodniego. Rozpocząłem
poszukiwania przedstawień, które chciałbym namalować, zdecydowałem się na
następujące.
Jeśli chodzi o Św. Stanisława wybrałem XVI wieczne
przedstawienie (poniżej). O samym świętym nie będę pisał, można znaleźć wiele opisów
dotyczących go, bardzo skrajnych – od świętego do zdrajcy. Negatywne, są w
dzisiejszym świecie kwestionującym wszystko co święte, dość popularne. To temat
na inny tekst, jak bardzo świat który odrzuca Boga, krytykuje Kościół, stara
się wprowadzić własną moralność, która po bardzo krótkim czasie pokazuje że do
niczego się nie nadaje. Faktem jest, że Święty Stanisław czczony jest w Kościele
jako święty, jest jednym z patronów Polski, jego kult rozwinął się po śmierci dość
szybko, co raczej jest głosem za jego świętością.
Święta Elżbieta Węgierska (jej wspomnienie obchodziliśmy kilka
dni temu), jest osobą bardzo ciekawą, również może być uważana za
kontrowersyjną – szczególnie z dzisiejszego punktu widzenia. Urodziła się w
1207 roku, prawie 170 lat po Stanisławie, była trzecim dzieckiem króla Węgier.
W wieku 4 lat została zaręczona z Ludwikiem IV synem Hermana, hrabiego-palatyna
saskiego i landgrafa Turyngii. Udała się wtedy do Turyngii i zamieszkała na zamku
w Wartburgu. Ślub obojga odbył się dopiero 10 lat później, kiedy Elżbieta miała
14 lat. W następnych latach urodziła troje dzieci: Hermana, Zofię i Gertrudę.
Po 6 latach w 1227 r. jej mąż zmarł podczas wyprawy krzyżowej do Ziemi Świętej.
Jej szwagier ogłosił się prawowitym spadkobiercą Ludwika, a o Elżbiecie
powiedział, że jest pobożną kobietą, która nie potrafi rządzić. Młoda wdowa z
trojgiem dzieci została wypędzona z zamku Wartburg poszukując schronienia przeniosła
się do Eisenach. Pozostały z nią tylko dwie służące, które jej towarzyszyły, a
troje dzieci powierzyły opiece przyjaciół Ludwika. Wędrując od miejscowości do
miejscowości, Elżbieta pracowała gdzie mogła, opiekowała się chorymi, przędła i
szyła. W tym czasie krewni, którzy pozostali jej wierni i uważali rządy szwagra
za bezprawie, doprowadzili do jej rehabilitacji. Dzięki temu Elżbieta na
początku 1228 r. mogła otrzymać odpowiedni dochód, który pozwolił jej
zamieszkać w należącym do rodziny zamku w Marburgu. Elżbieta postanawia jednak
zmienić swoje życie i na wzór zmarłego dwa lata wcześniej Świętego Franciszka, swoje
dobra przekazała synowi, a sama złożyła ślub zachowywania reguły trzeciego
zakonu świętego Franciszka. Jak opisał to jej kierownik duchowy brat Konrad: W
Wielki Piątek 1228 r. Elżbieta w obecności kilku braci oraz krewnych położyła
ręce na ołtarzu w kaplicy swojego miasta Eisenach, gdzie przyjęła braci
mniejszych, i wyrzekła się własnej woli oraz wszystkich powabów świata. Chciała
wyrzec się także wszelkiej własności, ale odwiodłem ją od tego przez wzgląd na
miłość ubogich. Wkrótce potem zbudowała szpital, zgromadziła chorych i chromych
i usługiwała przy własnym stole najnędzniejszym i najbardziej zaniedbanym. Gdy
za to wszystko ją upomniałem, Elżbieta powiedziała, że ubodzy są dla niej
źródłem specjalnej łaski i pokory” (Epistula magistri Conradi, 14-17). Ostatnie
lata spędziła w skrajnym ubóstwie, oddając się bez reszty chorym i biednym.
Zmarła w wieku 24 lat na febrę.
Dla nas, żyjących w XXI wieku na pewno kontrowersyjne było
oddanie dzieci, zostawienie ich i poświęcenie się Bogu. To takie dosłowne
odczytanie wezwania Chrystusa by zostawić wszystko i iść za nim. Rozumiemy
zostawić rodziców, rodzinę, ale dzieci? Cóż, inne czasy inny świat. Sama Elżbieta,
jak można przeczytać powyżej, opuściła (została przekazana) rodzinę w wieku
czterech lat.
Bardzo szybko (po czterech latach) została ogłoszona Świętą.
Jej życie tu na ziemi było bardzo intensywne, krótkie ale pełne.
Ikonę Świętej Elżbiety oparłem o współczesną mozaikę znajdującą się na
fasadzie Niebieskiego kościółka w Bratysławie. Przedstawiona jest z kwiatami,
co wiąże się z legendą jakoby mąż zakazał jej rozdawać ubogim pieniądze i
chleb. Gdy pewnego razu przyłapał ją na wynoszeniu bułek w fartuchu i kazał jej
pokazać, co niesie, zobaczył róże, mimo że była to zima.
Projektując ikonę zrobiłem kilka podlinników, które
przedstawiłem nauczycielom i byłym uczniom Śląskiej Szkoły Ikonograficznej.
Zaproponowali by święci trzymali się wspólnie za krzyż znajdujący się pomiędzy
nimi, na wzór ikony ze Świętą Heleną i Konstantym. Pojawiło się pytanie, czy święci
mogą być tak wspólnie ustawieni, intuicja mówiła mi tak, a potwierdził to ks
Dariusz: „świętych maluje się obok siebie, nawet żyjących w odległych epokach.
Mają zawsze ze sobą wiele wspolnego: świętość Jezusa Chrystusa. Na liturgii
Mszy Św., w litanii do Wszystkich Świętych, zestawiamy ich obok siebie: czas
dla świętości (i dla ikony) nie gra istotnej roli”.
Linki:
Święty Stanisław ze Szczepanowa
Święta Elżbieta Węgierska
http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/e/elzbieta.htm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz